No i spotkało mnie to, o czym do tej pory tylko słyszałem z mediów. Muszę oszczędać energię. Siedzieć w domu, w warunkach arktycznych, ubrany w ciepłe swetry, spoglądając od czasu do czasu z trwogą na licznik energii elektrycznej. Mieszkam bowiem w UK, w domu wolnostojącym i do tego ogrzewanym elektrycznie. Choć nowoczesnym i dobrze doszczelnionym.
Od lat czytam w prasie o emerytach, którzy w zimie w tym kraju umierają z wyziębienia. Nie stać ich bowiem na to, aby dostatecznie - czy w ogóle - ogrzać swój dom. Często wyposażony w okna z pojedynczą szybą, często nieszczelny, powiktoriański. A emeryturki tu malutkie, zwłaszcza w porównnaiu do wymagań rynku.
Dostawcy energii podnoszą ceny kiedy tylko jest im to dozwolone (co reguluje tzw. price cap). Systematycznie chwalą się znów zwiększonymi przychodami, wiadomo też o wspaniałych wynagrodzeniach, odprawach itp. dla członków ich zarządów. Oczywiście udziałowcy też chcą dostać swoje.
Wszak jak powiedział Milton Friedman, jedynym obowiązkiem biznesu jest zwiększać profit. A jedyną grupą, wobec której przedsiębiorstwo musi czuć się społecznie odpowiedzialne są jego udziałowcy.No wygląda na to, że trzeba przejść na pozycje socjalistyczne. A zabrać im to. Znacjonalizować. Niech udziałowcami będzie społeczeństwo (nota bene w niektórych branżach odchodzi się od polityki Thatcher - np. miasta z powrotem uspołeczniają komunikację, bo prywaciarze liczą przecież tylko na zysk...).
A wtedy i friedmanowcy będą mogli się cieszyć - no bo przecież firmy będą działać jedynie na rzecz udziałowców. 😉
Pamiętam kiedy w Polsce zachwalano prywatyzację tego sektora. Będzie wiele firm, będzie konkurencja, będą wyższe i niższe ceny, będzie sobie można wybrać. I w domyśle – wyjść na tym lepiej, zaoszczędzić.
A tu i z Polski dochodzą mnie głosy od ludzi, którzy za ogrzewanie zwykłego domu płacą w tysiącach. Jak ich na to stać w kraju nad Wisłą?
Bo na tym rynku panuje zmowa cenowa. Coś tam się niby różni, o ułamek pensa... ale gdzie indziej sobie odbiorą. No bo przecież jedynym ich obowiązkiem jest maksymalizować zyski.
______________________________
"To nie ten Zachód"
Jaka jest naprawdę Wielka Brytania?
Przeżycia imigranta "poakcesyjnego"
Allegro =>
_______________________________
No więc zmniejszyliśmy na początku ogrzewanie z 18 stopni do 16. Wiele to nie dało. System pracował wytrwale, aby utrzymać choćby te 16 stopni. Więc dalej - zmniejszamy do 15. Wciąż idą dziesiątki kilowatów. Mimo, że dom dobrze doszczelniony, a jeszcze bateria słoneczna na dachu.
No to zmniejszyliśmy tak, żeby niczego nie było. Ogrzewam się w pracy. I w samochodzie. Czekam na prawdziwą wiosnę, lato. Na wczasy w cieple. Zdrowie póki co dopisuje.
I mam malutką satysfakcję, że kiedy dostawcy energii nie potrafią rozsądnie wybrać pomiędzy tym, czy może zarobić więcej czy trochę mniej - ale na pewno - to nie dostaną nic.
Poprzedni post - Ciepło, zimno - tragedia